Cześć i czołem! Pytacie skąd się wziąłem? Ja jestem wesoły Romek... No prawie. Dawno mnie tu nie było, ale już jestem i mam nadzieję, że to już ostatnia taka przerwa na blogu.
Do rzeczy. Sesja prosta i studyjna. Bardzo nie lubię portretów na zwykłym jednolitym tle. Kojarzy mi się to z kiczowatymi fotkami, które cykali nam w podstawówce, żeby ku uciesze naszych rodziców, powiesić nas na ścianie w formie kilkudziesięciu prostokątów połączonych w badziewne tablo. Fuj!
Niestety, warunki atmosferyczne za oknem powodowały wstręt i obrzydzenie, więc plener odpadał. Założenie było proste - kilka garniakowych portretów kolegi Mateusza.
Setup prosty i chyba nie wymaga jakiegokolwiek komentarza. Całość pokazana na ostatniej fotce. W sumie to bardzo się chciałem rozpisać w tym poście, ale tak bardzo nażarłem się pączkami, że brzuch uciska mi na mózg. Łatwiej było by mi teraz wydziergać skarpetki z wełny pancernika, niż wymyślić coś kreatywnego. Może zamiast pisać głupie głupoty zakończę to klepanie w klawiaturę i pokaże Wam fotki? Miłego oglądania.
P.S. Oczywiście bardzo liczę na kreatywną krytykę.
Setup prosty i chyba nie wymaga jakiegokolwiek komentarza. Całość pokazana na ostatniej fotce. W sumie to bardzo się chciałem rozpisać w tym poście, ale tak bardzo nażarłem się pączkami, że brzuch uciska mi na mózg. Łatwiej było by mi teraz wydziergać skarpetki z wełny pancernika, niż wymyślić coś kreatywnego. Może zamiast pisać głupie głupoty zakończę to klepanie w klawiaturę i pokaże Wam fotki? Miłego oglądania.
P.S. Oczywiście bardzo liczę na kreatywną krytykę.