Dziś skoro świt wyruszyliśmy skromnym rodzinnym składem na grzyby. Plan przewidywał pół bagażnika grzybów ale dość szybko został zweryfikowany. Najpierw zabłądziliśmy szukając lasu i straciliśmy 1,5h (jednak bez GPS'a zupełnie nie potrafię się poruszać), a po przybyciu na miejsce okazało się, że grzybów nie ma prawie wcale. Z początku się nie łamałem, bo skoro nie ma grzybów, to będę mógł więcej pofocić. Niestety jakieś pół godzinki po tym jak zanurzyliśmy się w knieje, słońce zgasło i nadciągnęły szare chmury, z których później trochę popadało. Generalnie z punktu żywieniowo-fotograficznego klapa ale miło było poszwendać się po lecie i pooddychać trochę świeżym powietrzem :]
ISO 200, F/5.6, 1/30s |
ISO 200, F/5.3, 1/45s |
Powiem: wow !!! Fotki jak żyleta :)
OdpowiedzUsuńDzięki Anonimie :]
OdpowiedzUsuńDzisiaj słyszałem, że grzybów prawie w ogóle nie ma, tylko w niektórych stałych miejscach się pojawiają. A! za to dużo podobno wokoło Starachowic :)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze wylezą :]
OdpowiedzUsuń