poniedziałek, 10 stycznia 2011

Hot chocolate with chili

Nie wiem czemu ostatnio wrzucam tytuły po anglijsku... Jakoś tak tęsknię troszku za tym językiem. Poza oglądaniem seriali dawno nie miałem z nim kontaktu...
Wracając do tematu. Wybrałem się dziś z Agą na mały spacer. Chciałem upolować gdzieś na mieście czarne słomki do drinków. Potrzebuję ich do DIY grida. Mimo że zwiedziliśmy chyba pół miasta, słomek nie udało się wyczaić. Wszędzie tylko te kolorowe obleśne. No, w Nanu Nana mieli jeszcze alternatywę, ale nie słyszałem o gridzie ze słomek w kształcie penisów, więc podziękowałem. Jedyny sukces z dzisiejszego czelendżu, to gorąca czekoladka z chili. Aga wcinała wersję bez chili, z żurawinką. Generalnie polecamy knajpkę na skrzyżowaniu  naprzeciwko i troszkę na lewo od tylnego wyjścia z empiku) Hmm... trochę to zamotane. Lokalik znajdziecie tu. To na tyle... Aha! Zamówiłem kolejny foto gadżet, wkrótce testy i mam nadzieję kilka portretów. Stay tuned!

P.S. Jak ktoś wie, gdzie we Wro mogę dostać te przebrzydłe czarne słomki, to koniecznie pisać w komentarzach. Czeka nagroda!

ISO 2000, F/5.3, 1/30s

4 komentarze:

  1. Słomki czarne (tylko chyba lepiej nie patrzeć na pozostałe aukcje użytkownika): http://allegro.pl/rurki-slomki-czarne-bal-urodziny-party-40-szt-i1403289912.html
    A co jest nagrodą?

    Czekoladka była pyszna!

    Może zaczniesz pisać słitaśnego blogaska w dwóch wersjach językowych? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tony tych słomek w Ikea przy kasie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz mam już taki zapas, że mi do końca życia wystarczy :]

    OdpowiedzUsuń