poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wakacje

W końcu się zabrałem za przeglądnięcie fotek z nad morza, chociaż strasznie mi się nie chciało. Miałem ochotę przepuścić coś przez LR'a, przetestować nowy łorkfloł i wrzucić coś na bloga, ale zabrać się za to nie mogłem. Albo czasu mało, albo słońce po kineskopie dawało (jeszcze się nie dorobiłem rolet w pokoju). Ciągle coś.

Teraz mija prawie 20h jak focie wiszą już na necie, a ja nadal nie wrzuciłem wpisu. Czemu? Bo oprócz foci trzeba coś napisać a do tego przydaje się sprawnie myślący mózg, dlatego dziś tekstu mało :)

Wakacje były cholernie krótkie i jak zwykle pogoda nad Bałtykiem mnie zawiodła. Trochę słońca, trochę deszczu - polski klasyk. Nie pamiętam już wyjazdu nad morze, żeby nie padało przynajmniej kilka dni. Chyba w przyszłym roku trzeba będzie wykorzystać wygrane w konkursie bilety lotnicze i pogrzać trochę poślady w ciepłych krajach... Wracając do Bałtyku. Ciepło i burze kilka razy dziennie. Nie było zbyt wiele okazji na cykanie foci. Naciągnąłem z Wrocławia pół bagażnika sprzętu, a nie udało się wykorzystać nic poza samym aparatem, który skrzętnie nosiłem ukryty przed deszczem w worku na śmieci marki Jan Niezbędny. Ostatniego wieczora zebraliśmy się z Agatą pocykać troszkę podczas zachodu. Efekty tego cykania możecie oglądać poniżej.
  

ISO 200, f/4.0, 1/250s, 122mm

ISO 200, f/4.0, 1/500s, 150mm

ISO 200, f/4.0, 1/800s, 150mm

ISO 200, f/4.0, 1/800s, 112mm

ISO 200, f//3.2, 1/1000s, 150mm

2 komentarze: